dramat obyczajowy, psychologiczny
„Sam” to film dla każdego kto boi się, że jest albo dopiero będzie beznadziejnym rodzicem. Ja nie mam dziecka i mam właśnie w sobie ten strach, że nie będę dobrą matką bo … (i tu mogę wymieniać bez końca: niezorganizowana, za mało odpowiedzialna itp. itd.). Ale na szczęście ten film uzmysłowił mi, że nie muszę być matką roku, że nie muszę być idealna, że wcale nie trzeba być specjalnie mądrym, inteligentnym ani zorganizowanym życiowo człowiekiem żeby być dobrym rodzicem, że jeśli kochasz i zwyczajnie się starasz jak możesz dla tego dziecka to też jest OK, że to też wystarczy. „Sam” to historia mężczyzny opóźnionego w rozwoju z umysłem siedmiolatka, który walczy w sądzie z opieką społeczną o prawo do opiekowania się swoją córką. Sądzę, że najlepszą rekomendacją tego filmu będą takie słowa: Jeśli macie czasem wrażenie, że zapomnieliście co się tak naprawdę w życiu liczy, że tak bardzo pędzicie przez życie, że już sami nie wiecie po co, to ten film Wam przypomni. Przypomni Wam co jest w życiu najważniejsze. W głównych rolach powalający na kolana: Sean Penn, Michelle Pfeiffer i Dakota Fanning.