Moonlight (Moonlight) z 2016 r.

melodramat, dramat obyczajowy

Powiem szczerze i bez ogródek, że pierwsza połowa filmu była dla mnie nudna do tego stopnia, że o mały włos nie obejrzałabym go do końca. Ale warto było się pomęczyć na początku aby móc zobaczyć jego drugą połowę bo druga połowa tego filmu po prostu zachwyca i odbiera mowę… Stwierdzenie, że jest piękna to mało, że jest głęboka to mało, że przypomniała mi samej co we mnie jest najbardziej ludzkie i wartościowe – moja wrażliwość – to mało. Ten dramat pokazuje dwa oblicza ludzkiej natury: z jednej strony tą prymitywną, brutalną, pełną przemocy fizycznej i psychicznej a z drugiej strony w niezwykły sposób obserwujemy ludzką wrażliwość, delikatność, zmysłowość, intymność, dumę i godność. I chyba w żadnym innym filmie nie widziałam tak wyrazistych spojrzeń głównego bohatera jak tutaj: jednocześnie nieśmiałych, stęsknionych, oddanych, zranionych, pełnych nadziei, spragnionych bliskości i namiętności.